Matematyka od zawsze była królową nauk. Niestety, szanowaną, ale nie do końca lubianą, zwłaszcza przez uczniów w szkole. A tymczasem jest umiejętność poszukiwana przez pracodawców.
Jej znaczenie jednak nie maleje, a z roku na rok rośnie – opiera się na niej cały współczesny świat IT: programowanie, systemy IT czy urządzenia liczące. Otaczają nas coraz większe zbiory danych, coraz częściej wpływają one na każdy aspekt naszego życia i będzie to tendencja rosnąca. Zawód quanta – osoby z wykształceniem matematycznym, statystycznym czy ekonometrycznym – niewątpliwie jest zawodem przyszłości.
Kim jest quant?
W branży finansowej, która opiera się na matematyce, ten zawód nie jest nowością. To quanci aktuariusze liczą rezerwy, tworzą taryfy produktowe, wyliczają ryzyko, rezerwy, w oparciu o dane modeluje się procesy sprzedażowe, likwidacyjne, obsługowe. Bankowość nie istniałaby bez quantów w ryzyku kredytowym, operacyjnym, działach analiz rynku finansowego, danych giełdowych itd. Nowością jest powszechność łączenia świata analiz i biznesu w coraz liczniejszych aspektach funkcjonowania biznesowego, a także coraz częstsze przekładanie modeli matematycznych, statystycznych na procesy biznesowe. Nie tylko zresztą w finansach.
Gdzie kreatywność ustępuje miejsca liczbom
Jeżeli się zastanowimy, to nie ma tak naprawdę obszaru biznesowego, który mógłby działać w oderwaniu od matematyki i interpretacji danych liczbowych. Marketing, który wydaje się opierać na kreatywności – nie funkcjonowałby bez analiz zachowań konsumentów, analiz efektywności, czy skuteczności podejmowanych działań. Oglądalność, ruch w internecie, liczba odsłon i przełożenie statystyki na konkretne, założone cele – przekłada się na każdy aspekt. Od wyboru mediów, kampanii, dostawców, negocjacji czasu emisji. Bardzo często to właśnie quanci decydują dlaczego konkretne medium, w którym widz zobaczy naszą reklamę, zdecyduje o sukcesie marki. Osoby te na podstawie twardych danych są w stanie przewidzieć nasze zachowania oraz to, jak przełożą się one na sprzedaż, postrzeganie marki czy zaufanie do firmy. Cały e-commerce opiera się na analizach danych liczbowych.
Czy może istnieć sprzedaż bez analityki…
…nawet ta najbardziej impulsowa? To, że dany towar znajduje się na półce w konkretnym miejscu to efekt, nie tylko zdolności negocjacyjnych i intuicyjnej znajomości rynku, ale wieloletnich badań zachowań konsumentów, analiz sprzedaży oraz przełożenia tych danych na precyzyjne modele matematyczne, które gwarantują, iż inwestycja w zakup miejsca na danej półce, konkretne opakowanie i przekalkulowana promocja – przełożą się na konkretny efekt biznesowy. Wszystkie KPI, tworzone przez firmy, opierają się na głębokiej analizie aktywności handlowców i efektów ich pracy. Nie istnieje zarządzanie sprzedażą bez mierzalnych wskaźników. Również nie da się wdrożyć procesów obsługowych bez robotyzacji. Przede wszystkim przed każdym wdrożeniem przeprowadzane są analizy efektywności proponowanych rozwiązań i symulacje założonych efektów biznesowych. To quanci – statystycy, analitycy danych liczbowych – mają wpływ na przyjęcie danego rozwiązania, a także decydują o doborze narzędzi, które mogą wpłynąć na efekt. Nie będę pisać o działach finansowych – ich oczywista rola i rola wiedzy matematycznej w ich działalności, ale w tym przypadku wielość studiów przygotowujących do pracy w finansach, uzupełnia zapotrzebowanie rynkowe.
Nie samą matematyką człowiek żyje
Oczywiście sama wiedza matematyczna, statystyczna, ekonometryczna nie wystarczy. Konieczna jest wiedza biznesowa, znajomość branży, w której się działa, a także specyfiki rynku. Sfera biznesowa jest jednak łatwiejsza do przyswojenia w trakcie pracy niż zdobycie elementarnej wiedzy analitycznej i tworzenia na jej bazie modeli matematycznych. Oznacza to, że wiedza matematyczna jest podstawą funkcjonowania każdej firmy, w każdym jej aspekcie, nie tylko dziś, ale również w przyszłości. Im więcej danych możemy pozyskać, tym większe znaczenie naszych umiejętności przetwarzania i interpretowania, a także przekładania danych na modele matematyczne. Wpływa to oczywiście na rynek pracy.
Co na to rynek pracy?
Mimo konsekwentnego wspierania kierunków ścisłych nadal większość uczelni oferuje większość studiów na kierunkach humanistycznych. Oznacza to duży deficyt absolwentów na rynku pracy. Osoby z przygotowaniem matematycznym – matematycy, fizycy, statystycy, osoby po ekonometrii – mogą wybierać spośród wielu ofert pracy. Wystarczy sprawdzić ogłoszenia na popularnych portalach – niemal każdy bank szuka osób do działów ryzyka. Modelarze i walidatorzy są na wagę złota. Niemal każda firma ubezpieczeniowa wzmacnia swoje działy aktuariatu i ryzyka.